Jeszcze jestem pod wrażeniem wczorajszego wernisażu. Lubię kiedy wystawa przyciąga wszystkie pokolenia, a wczoraj publiczność naprawdę dopisała. W dodatku kiedy Agnieszka prowadziła wernisażowe mini-warsztaty i w pracowni aż huczało od twórczej aktywności, niepostrzeżenie nadeszła... wiosna. I to chyba dopełniło gorącej atmosfery ;).
Kiedy w zeszłym roku prowadziłam cykl warsztatów ze scrapbookingu w Jordanie, zamarzyło mi się pokazać wystawę osoby, która mnie zainspirowała, mojego guru od tej metody rękodzieła. To dla mnie wielka radość, że się udało.
Poznałyśmy się z Agnieszką Posłuszny na forum internetowym portalu Gazeta "Rękodzieło i ozdoby", i chyba na początek przyciągnęło nas wspólne zainteresowanie - latarnie morskie.
Kiedy w zeszłym roku prowadziłam cykl warsztatów ze scrapbookingu w Jordanie, zamarzyło mi się pokazać wystawę osoby, która mnie zainspirowała, mojego guru od tej metody rękodzieła. To dla mnie wielka radość, że się udało.
Poznałyśmy się z Agnieszką Posłuszny na forum internetowym portalu Gazeta "Rękodzieło i ozdoby", i chyba na początek przyciągnęło nas wspólne zainteresowanie - latarnie morskie.
Oglądałam jej kolejne prace z
coraz większą fascynacją, aż zdałam sobie sprawę, że nie jest to tylko
rękodzieło, ale już sztuka, bo jest w nich wszystko to, co w sztuce być
powinno, a może nawet to, czego w sztuce mi brakuje. Przede wszystkim są z
życia wzięte. Sztuka współczesna nie zawsze czerpie z życia, coraz częściej
odnosi się do siebie samej, staje się hermetyczna, niezrozumiała dla kogoś, kto
nie zna kontekstu. Nawet w filmie szeroko obserwujemy takie zjawisko odnoszenia
się do wcześniejszych filmów, a nie do życia, zjawisko odnoszenia się do
konwencji, grę, zabawę konwencją. Coraz rzadziej sztuka współczesna czerpie ze
zwykłej-niezwykłej codzienności. Miewam też wrażenie, że skończył się w sztuce czas mówienia o przeżyciach, które są uniwersalne dla wielu z nas, odnosi się ona raczej do pewnych ekstremalnych sytuacji, do
peryferiów codzienności. A mówiąc o tej codzienności zwykłej-niezwykłej mam na
myśli różne drobne, aczkolwiek cenne przeżycia, takie jak miłe spotkanie, wyjście do kina, pierwsze
słowa dziecka, kupno nowego aparatu, sytuacje zabawne, spotkania rodzinne, wspomnienia jakiegoś
ulotnego nastroju, smaku, melodii.
Agnieszka uwiecznia właśnie takie perełki, jest kronikarzem drobnych radości.
Są w jej dorobku przede wszystkim prace afirmujące rzeczywistość, w których utrwala dobre chwile, ale są też takie których charakter jest terapeutyczny, oczyszczający, chociaż trudno to nawet niejednokrotnie wychwycić, bo nawet te są, dla mnie przynajmniej, w pełni pozytywne. Wypracowała sobie także swoją prywatną symbolikę – np. skrzydła motyla oznaczają przemianę, czapki wróżki odsyłają do bajkowego świata...
Są w jej dorobku przede wszystkim prace afirmujące rzeczywistość, w których utrwala dobre chwile, ale są też takie których charakter jest terapeutyczny, oczyszczający, chociaż trudno to nawet niejednokrotnie wychwycić, bo nawet te są, dla mnie przynajmniej, w pełni pozytywne. Wypracowała sobie także swoją prywatną symbolikę – np. skrzydła motyla oznaczają przemianę, czapki wróżki odsyłają do bajkowego świata...
Więcej zdjęć z wernisażu na profilu pracowni/galerii Bakcyl na fb .